Van de Ven wraca do laski po fenomenalnym golu w miażdżącej wygranej Spurs
Obrońca Tottenhamu Micky van de Ven odzyskał sympatię Thomasa Franka dzięki imponującemu solowemu trafieniu, które stało się ozdobą czterobramkowego zwycięstwa nad Kopenhagą w Lidze Mistrzów we wtorek.
Van de Ven i Djed Spence musieli przeprosić szefa Tottenhamu Franka po tym, jak zignorowali jego prośbę o podziękowanie kibicom po sobotniej porażce z Chelsea.
Para, zirytowana buczeniem wściekłych fanów Tottenhamu podczas ligowej klęski, skierowała się prosto do szatni zamiast posłuchać Franka.
Van de Ven zachował jednak miejsce w podstawowym składzie i pogodził się z trenerem oraz kibicami w widowiskowy sposób.
Przebiegł ponad połowę boiska, zanim zadał precyzyjne uderzenie, które liczy się wśród najpiękniejszych bramek w Lidze Mistrzów w tym sezonie.
Wtedy Tottenham już prowadził dwoma golami dzięki trafieniom Brennana Johnsona i Wilsona Odoberta w Londynie północnym.
Johnson otrzymał czerwoną kartkę w drugiej połowie, gdy jego wślizg na Marcosa Lopesa został zmieniony z żółtej na czerwoną po interwencji VAR.
Joao Palhinha strzelił czwartą bramkę, gdy Tottenham odniósł drugie zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach we wszystkich rozgrywkach.
Zespół Franka pozostaje niepokonany w tym sezonie Ligi Mistrzów z dwoma wygranymi i dwoma remisami przed wyjazdem do obrońców Paris Saint Germain pod koniec listopada.
Tottenham oddał tylko jeden celny strzał na Chelsea, znosząc kolejną fatalną porażkę na własnym stadionie w 2025 roku.
Słaby występ wzbudził obawy co do nudnych taktyk Franka, które kontrastują z hasłem klubu 'odważyć się to zrobić'.
To jednak był właśnie rodzaj ofensywnego widowiska, jakiego żądają kibice Tottenhamu, choć ich pierwsza domowa wygrana od 24 września przyszła kosztem słabego rywala.
Zawodnicy Franka otrzymali prezent w postaci prowadzenia w 19 minucie.
Gładki Tottenham
Dokładne długie podanie Xaviego Simonsa wysłało Johnsona na bramkę, co skłoniło bramkarza Dominika Kotarskiego do pochopnego wyjścia poza pole karne.
Kotarski całkowicie zepsuł próbę przerwania biegu Johnsona, a walijski skrzydłowy spokojnie umieścił piłkę w pustej siatce z ostrego kąta, strzelając pierwszego gola po dziewięciu spotkaniach.
Randal Kolo Muani powinien był podwoić prowadzenie Tottenhamu, ale napastnik zmarnował szansę z sześciu metrów, strzelając obok bramki, a potem głową minął cel po dośrodkowaniu Simonsa.
Nieudolność Kolo Muaniego nie zemściła się jednak na Tottenhamie, bo trafili w 51 minucie.
Ponownie Kotarski zawinił, wybiegać poza obszar i posłał spanikowany odbiór prosto w Kolo Muaniego.
Piłka przeleciała nad Kotarskim, a Kolo Muani odegrał do Odoberta, który wpakował ją z bliska do siatki.
Johnson opuścił boisko w 55 minucie po starciu z Lopezem, zbędnym faulu, który początkowo zaowocował żółtą kartką od Erika Lambrechtsa, zanim VAR odesłał go do szatni.
Tottenham pozostał jednak zbyt szybki dla Kopenhagi, a Van de Ven zakończył spór w 64 minucie.
Ruszając z własnej połowy, holenderski środkowy obrońca przedarł się przez obronę Kopenhagi, unikając dwóch wślizgów, zanim huknął nisko obok Kotarskiego z granicy pola karnego.
Van de Ven figlarnie przyłożył dłoń do ucha w kierunku tłumu, zanim koledzy z drużyny ostentacyjnie go uściskali, okazując wsparcie po sobotniej kłótni.
Palhinha wślizgiem pokonał Kotarskiego z sześciu metrów w 67 minucie.
Richarlison mógł zrobić piątego gola, ale w doliczonym czasie trafił rzut karny w poprzeczkę po faulu Viktora Claessona na Danie Scarlettcie.