Liverpool pokonuje Everton i zachowuje idealny początek w Premier League
Liverpool przedłużył swój bezbłędny start w Premier League, umacniając dominację w derby Merseyside wygraną 2-1 z Evertonem i powiększając przewagę na szczycie tabeli do sześciu punktów.
Bramki Ryana Gravenbercha i Hugo Ekitike były nagrodą dla obrońców tytułu za przewagę w pierwszej połowie i wystarczyły do piątego z rzędu zwycięstwa w lidze.
Ponieważ Liverpool stracił impet po przerwie i musiał się bronić po tym, jak Idrissa Gana Gueye zmniejszył różnicę dla Evertonu.
Zespół Arne Slota potrzebował wcześnie strzelonych goli, by zwyciężyć we wszystkich czterech poprzednich meczach Premier League i w otwierającym spotkaniu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt w połowie tygodnia.
Tym razem Czerwoni wykonali większość pracy w ciągu pierwszych trzydziestu minut, pozostawiając Everton bez wygranej na Anfield przed publicznością w dwudziestym pierwszym wieku.
Slot zostawił na ławce obu swoich transferów za ponad 100 milionów funtów (135 milionów dolarów), czyli Floriana Wirtza i Alexandra Isaka, ale Liverpool był lepiej zbalansowany dzięki powrotowi Alexisa MacAllistera obok Dominika Szoboszlai i efektownego Gravenbercha w środku pola.
Holenderski pomocnik otworzył wynik po zaledwie dziewięciu minutach, precyzyjnie wykańczając półwolejem dośrodkowanie Mohameda Salaha.
Salah był blisko drugiego gola chwilę później, mocno uderzając lewą nogą, ale piłka minęła bramkę.
Everton był niepokonany od czterech spotkań, głównie dzięki formie odrodzonego Jacka Grealisha.
Wypożyczony z Manchesteru City zawodnik był kluczowy w najlepszej akcji Evertonu w pierwszej połowie, podając do Kierana Dewsbury-Halla, który strzelił obok bramki z ostrego kąta.
Liverpool odpowiedział elegancko po pięknej akcji zespołowej, zakończonej golem Ekitike, który przełożył podanie Gravenbercha między nogi Jordana Pickforda, zdobywając trzecią bramkę w pięciu ligowych występach od transferu z Eintrachtu Frankfurt.
Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej, ponieważ Liverpool prawie stracił dwubramkową przewagę, podobnie jak miało to miejsce z Bournemouth, Newcastle i Atletico w tym sezonie.
Tym razem zmęczenie odegrało rolę, z pierwszym gwizdkiem zaledwie sześćdziesiąt godzin po wygranej Virgilu van Dijkowi w doliczonym czasie z Atletico w środę.
Everton dostał szansę tuż przed godziną gry, gdy głębokie dośrodkowanie Grealisha trafiło z powrotem do Gueye, który huknął poza Alissona Beckera.
Slot wprowadził Wirtza i Isaka z ławki, by odzyskać kontrolę, lecz bez większego skutku.
Liverpool jednak przetrwał nerwowe zakończenie, narzucając niechciany rekord menedżerowi Evertonu Davidowi Moyesowi.
Szkot nie wygrał w dwudziestu trzech wizytach na Anfield jako trener gości, co jest najgorszym wynikiem wśród menedżerów Premier League w danym stadionie bez zwycięstwa.