Kontuzja Isaka zmusza Slota do szacowania ceny wygranej Liverpoolu z Tottenhamem

Kontuzja Isaka zmusza Slota do szacowania ceny wygranej Liverpoolu z Tottenhamem

Arne Slot musiał policzyć koszty chaotycznego triumfu Liverpoolu 2-1 nad osłabionym do dziewięciu graczy Tottenhamem, gdy rzadki gol Alexandra Isaka został przerwany przez potencjalnie poważne uraz.

Isak zapewnił Liverpoolowi prowadzenie w drugiej połowie w północnym Londynie precyzyjnym strzałem, lecz chwilę później kuśtykał z boiska po starciu z Micky van de Venem, który nie zdołał go powstrzymać przed trafieniem.

Trzeci gol szwedzkiego napastnika dla Liverpoolu odkąd przeszedł za rekordowe brytyjskie 125 milionów funtów (166 milionów dolarów) z Newcastle w ostatnim dniu okna transferowego, wzbudził nadzieję, że w końcu zacznie uzasadniać swoją wysoką wartość.

Zamiast tego szef Czerwonych Slot teraz czeka w napięciu na wieści, jak długo 26-latek będzie pauzował z powodu problemu z kostką.

Slot stwierdził jedynie, że uraz Isaka to "nic dobrego".

To nieszczęście nie mogło przyjść w gorszym momencie dla Liverpoolu na piątym miejscu po odejściu egipskiego napastnika Mohameda Salaha na Puchar Narodów Afryki oraz kontuzji holenderskiego skrzydłowego Cody Gakpo.

Dodając do problemów Slot z kondycją graczy, Isak pojawił się na boisku dopiero w przerwie po urazie prawy obrońcy Conora Bradleya.

Chociaż Liverpool pozostaje niepokonany w ostatnich sześciu meczach we wszystkich rozgrywkach, wygrywając trzy z rzędu, krótki błysk nadziei wywołany współpracą Hugo Ekitike, Floriana Wirtza i Isaka przy pierwszym golu szybko zgasł.

Trio kosztowało około 300 milionów funtów na sprowadzenie na Anfield latem, przy czym tylko Ekitike, najtańszy z nich, spełnia oczekiwania podczas trudnej pierwszej połowy sezonu mistrzów Premier League.

Francuski snajper Ekitike potwierdził swój obiecujący początek w Liverpoolu, głową zdobywając drugiego gola przeciwko Tottenhamowi.

Mimo to Liverpool miał trudności z dopilnowaniem wyniku, gdy Tottenham, już zredukowany do dziesięciu graczy po czerwonej kartce dla Xaviego Simonsa w pierwszej połowie za brutalny faul na Virgila van Dijka, zmniejszył straty golem Richarlisona w końcówce.

To nie było idealne

Czerwona kartka kapitana Tottenhamu Cristiana Romero w doliczonym czasie za niepotrzebne drugie upomnienie po kopnięciu Ibrahimy Konate pozwoliła Liverpoolowi uniknąć pułapki tuż przed utratą prowadzenia w szaleńczym finale.

Odetchnąwszy z ulgą Slot powiedział: "Piękny gol (Isaka), asystowany przez Floriana Wirtza, i już w zeszłym tygodniu mówiłem, że gracze się poprawiają, drużyna się poprawia.

"Szczerze mówiąc z dziewięcioma ludźmi myślałem, że będziemy w stanie trzymać ich z dala od naszej bramki, ale wyglądało to jakbyśmy my mieli dziewięciu a oni jedenastu, bo atak za atakiem za atakiem.

"Znowu to nie było perfekcyjne, zwłaszcza nie w ostatnich dziesięciu minutach, ale w międzyczasie zbieramy punkty i widzę, jak zespół rozwija się w sposób, jaki lubię."

Tymczasem pod ostrzałem trener Tottenhamu Thomas Frank skrytykował sędziego Johna Brooksa.

Frank był wściekły na czerwoną kartkę dla Simonsa, która została zmieniona z żółtej po analizie VAR, oraz na brak anulowania gola Ekitike za pchnięcie Romero.

"Nie lubię tego jako czerwonej kartki. Myślę, że mecz jest zbyt ważny by uznać go za koniec, ale dla mnie to nie jest lekkomyślne i nie wyjątkowa siła," powiedział Frank, którego zespół plasuje się na 13. miejscu.

"On goni van Dijka. Próbuje wywrzeć presję i potem zmienia kierunek. Niefortunnie jego stopa trafia w ścięgno Achillesa. Można powiedzieć 'Ach, trzeba być mądrzejszym, nie robić tego i tak dalej' ale czy nie wolno nam już mieć kontaktu fizycznego?

"Drugi gol to błąd sędziego. Są dwie ręce w plecach. Nie rozumiem jak można to pominąć.

"Myślę, że to był największy błąd w moim zdaniu i ze strony VAR, ale najwyraźniej to nie wystarczyło."