Arsenal: Niezwyciężona potęga Premier League?

Arsenal: Niezwyciężona potęga Premier League?

Pięć zwycięstw z rzędu, zaledwie trzy stracone gole w całym sezonie.

Czy ktokolwiek zdoła powstrzymać Arsenal, te "wieczne drugoligowce", przed zakończeniem długoletniej suszy bez tytułu mistrza Premier League?

The Gunners, którzy ostatni raz zdobyli tytuł angielskiej ligi za kadencji Arsene Wengera w 2004 roku, mają sześć punktów przewagi nad drugim Manchesterem City po 10 kolejkach i siedem nad broniącymi tytułu Liverpoolczykami.

Kibice Arsenalu z ostrożnością podchodzą do nadmiernego optymizmu, pamiętając o trzech ostatnich sezonach, w których ich zespół kończył na drugim miejscu, dwa razy za City i raz za Liverpoolem.

Tymczasem bukmacherzy czynią londyński klub zdecydowanym faworytem w tym roku, a superkomputer Opta daje im 71 procent szans na triumf.

Były obrońca Manchesteru United i reprezentacji Anglii Gary Neville, obecnie ceniony ekspert, uważa, że liga należy do Arsenalu, mimo iż kalendarz dopiero co wszedł w listopad.

"Arsenal musiałby pokonać samego siebie, by nie wygrać w tym sezonie", stwierdził w rozmowie z NBC Sports, określając ich jako najlepszą ekipę w lidze.

"To najbardziej konsekwentny zespół, który budował tę formę przez trzy lub cztery sezony".

Menedżer Arsenalu Mikel Arteta, świadomy niedawnej historii swojego zespołu i tych minimalnych porażek, pozostaje bardziej powściągliwy, ostrzegając, że sezon dopiero się rozkręca.

"Chcemy zdobywać wielkie trofea, dlatego musimy zaszczepić to przekonanie w drużynie, klubie i otoczeniu, a obecnie jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji", powiedział.

"Ale wiemy, jak wcześnie to jest i jak trudny bywa każdy mecz".

Niezachwiana obrona

Arsenal ma wiele atutów: niezachwianą obronę, godną pozazdroszczenia głębokość składu i rywali, którzy zawodzą regularnością.

Ich statystyki defensywne budzą podziw, z bramkarzem Davidem Rayą oraz linią obrony składającą się z Jurriena Timbera, Williama Saliby, Gabriela i Riccarda Calafioriego, która nie ma sobie równych.

W 15 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie zachowali aż 12 czystych kont, nie tracąc gola w ostatnich siedmiu meczach.

The Gunners stracili ledwie trzy bramki w Premier League i w czterech ostatnich ligowych spotkaniach zmierzyli się z zaledwie jednym celnym strzałem rywali.

Statystyki ofensywne Arsenalu również imponują, napędzane m.in. 12 golami z rzutów różnych.

Tylko Manchester City ma więcej bramek niż ich 18 w lidze, bo 20.

Arsenal może się też pochwalić solidną ławką rezerwowych po wydaniu około 250 milionów funtów (328 milionów dolarów) na letnie transfery.

Dzięki temu poradzili sobie z plagą kontuzji, w tym długotrwałymi absencjami Gabriela Jesusa i Kaia Havertza, podczas gdy kapitan Martin Odegaard, Noni Madueke i Bukayo Saka opuszczali boisko na dłuższe okresy.

"W tym roku czuję, że mamy bardzo mocną grupę z ogromną jakością", ocenił angielski napastnik Saka w Sky Sports.

"Doznało nas już sporo urazów, ale zawodnicy, którzy weszli, udowodnili, że wszyscy możemy utrzymywać wysoki poziom, i to właśnie będzie potrzebne, by dojść do końca".

Neville podkreśla, że Arsenal, kluczowo, nie zależy od jednego gracza w pogoni za 14. tytułem w angielskiej elicie.

"W każdej pozycji mają dublerów na tym samym poziomie lub z minimalną różnicą", zaznaczył. "Trener musi po prostu zachować spokój i doprowadzić sprawę do końca".

City i Liverpool, którzy w ostatnich sezonach rządzili Premier League, to jedyni realni pretendenci do tytułu Arsenalu, i głupotą byłoby ich skreślać.

Ale City bywa nieregularne, a wygrana Liverpoolu z Aston Villą w sobotę przyszła po fatalnej serii czterech porażek z rzędu w lidze.

"Nie sądzę, by City wróciło do formy z poprzednich lat i zagroziło Arsenalowi", ocenił Neville.

"Pep Guardiola to geniusz, ale w jego zespole brakuje graczy, którzy funkcjonują na pełnych obrotach. Liverpool to jedyna ekipa, która mogłaby rzucić wyzwanie Arsenalowi, ale musiałaby szybko wrócić na właściwe tory".